Karty pamięci

Chwała bohaterkom

Z okazji Dnia Babci wznoszę gromkie: CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATERKOM! Dla babć, prababć i ich babć. Silne i twarde, bo nie bardzo było w tych czasach dla kobiet i matek inne wyjście niż być silną i twardą. Mocne zawodniczki w sztafecie pokoleń.

Mądre swoim niemal stuletnim życiem, w czasie którego świat stawał na głowie a gatunek ludzki wysilał się, żeby samemu sobie pokazać najwredniejszą twarz. Urodzone jeszcze „za cesarza” tyle, że każda w innym cesarstwie. Jedna za Mikołaja II inna za Franciszka Józefa. Rodziły i kołysały dzieci nawet wtedy, kiedy świat oszalał. W czasie, kiedy mężowie, bracia, szwagrowie przepadali i znikali na miesiące, lata albo bez śladu w rozmaitych walczących ze sobą armiach, quasi-armiach i innych okrutnych zawieruchach, jak bałkańskie „wszyscy przeciwko wszystkim”, nawet kiedy trzeba było jechać bydlęcym wagonem na spotkanie nieznanego.

Na zdjęciu z urodzinowymi cyferkami 9 i 7 babcia Zofia, w swoim pierwszym życiu nazwana imieniem Gwiazdki (Zorka). Lubiła świeże figi, ale skąd je było brać w tym kartoflanym kraju, gdzie spędziła większość życia? Córki uczyła jak robić, żeby ciasto na pitę było cieniutkie, a wnuków uczyła „nie bądź Cigan” co – wiem, niepoprawnie – oznaczało uczciwe życie. Tych wnuków, prawnuków ma dziś pewnie pod setkę, nie bardzo mogę się doliczyć, rozsianych po mnogich krajach, mówiących na co dzień w różnych językach i – z wyjątkami liczonymi na palcach jednej ręki – języka babci nie znających. Póki była, dla każdego starczyło uśmiechu. 

Na drugim zdjęciu prababcia Klara, poprzednia w sztafecie. To zresztą widać.

Babcia Marianna nigdy nie zmieniła kraju zamieszkania, ale własną pracą, uporem i odwagą wyrwała się z fornalskich czworaków na swoje morgi, do swojego domu. Nie robiła pity. Robiła piróg gryczany, kartoflankę i czarodziejski sok z bagiennych żurawin zbieranych w Puszczy. Dopiero parę lat temu odkryłem, skąd pochodzi ten smak, który mam w pamięci. Mowa babci Marianny, choć tutejsza, nawet nie jakoś gwarowo egzotyczna, ale też już niemal wyszła z życia. Już nie słychać wielGi i tego L, które po latach rozpoznałem w archiwalnych nagraniach śpiewaczki Anny Malec, dla babci prawie rówieśniczki, tyle, że z drugiej, tej górzystej strony Biłgoraja. 

Może to projekcja, ale obie pamiętam jako spokojne, uśmiechnięte. Szkoda, że nie mam ich zdjęć z młodości.

Chwała bohaterkom.

Krzysztof Gorczyca

Następna Post

Poprzednia Post

© 2025 Karty pamięci

Motyw WP: Anders Norén